Przejdź do głównej zawartości

Recenzja karmy Farm Fresh z myszą



W ramach Plebiscytu Sfinksy otrzymałam dla Milki puszki z mokrą karmą Farm Fresh z mysimi, dwudniowymi oseskami zgłoszonymi przez Oh Cat. Karma ma dwa smaki: kurczak oraz wołowina. W obu przypadkach są to mięsne filety, w których zatopione są myszki. Do tego zawiera naturalne soki i na tym skład się kończy. Czyli jest bardzo prosty. A to wielki plus. Dla wrażliwych dodam, że po otworzeniu puszki nie widać oseska, przynajmniej tak było w każdej z puszek, które my otrzymaliśmy. Widzimy po prostu kawałek mięsa i sos. Myślę, że dla wielu osób może być to istotne, bo po prostu wywołuje w nich mdłości widok całego ciała zwierzątka, które ma być zjedzone przez ich kota. Milce niestety puszki te nie podpasowały. Powąchała i nie chciała zjeść. Nie oznacza to oczywiście, że jest z nimi coś nie tak. My – ludzie – też nie wszystko lubimy, nie wszystko chcemy zjeść, nawet gdy jest dobre. Robiłam kilka podejść, lecz za każdym razem odmawiała zjedzenia. Odpuściłam jej. Nie jestem zwolennikiem zmuszania do jedzenia kogokolwiek (ani zwierząt, ani dzieci, ani nikogo). Każdy powinien mieć prawo wyboru i może mu coś nie pasować. Mimo wszystko uważam, że te puszki to hit i mogą być super sposobem na rozpoczęcie przygody z podawaniem kotu Whole Prey. Jeśli chcemy sprawdzić, czy nasz kot będzie zainteresowany zjedzeniem całej myszy, to śmiało można ją podać właśnie w takiej formie. Większość kotów zna mięso drobiowe i wołowe, więc raczej chętnie zje taki filecik, a przy okazji znajdzie w nim niespodziankę. W związku z tym, że osesek jest zatopiony w mięsie, przejmuje część jego aromatu, a co za tym idzie nie jest czymś zupełnie nowym dla kota. Do tego jest malutki, więc kot nie dozna szoku na dzień dobry. Ponadto karma sprawdzi się jako świetne urozmaicenie diety dla każdego kota. Urozmaicenie, ponieważ jest to karma uzupełniająca, a nie bytowa. 

Gdy pokazałam karmę na Instagramie, dostałam kilka wiadomości o tym, że to dość okrutne z tymi myszami, że tak całe i do tego maleńkie oseski. Były również pytania o sposób uśmiercania. No więc, taka natura kota, że je mięso i nic na to nie poradzimy. Jak wyżej już wspomniałam, oseska nie widać od razu po otworzeniu puszki, więc spokojnie. Co do faktu samej świadomości, że on tam jest, no cóż, jest, tak jak kawałek mięsa, który również wcześniej żył. Natura – łańcuch pokarmowy i te sprawy ;) Mnie to nie rusza. Wiem, że mam pod dachem drapieżnika, a po zootechnice jestem aż nazbyt świadoma tego, skąd się bierze mięso. A co ze sposobem uśmiercania myszy? Wszystkie informacje na ten temat można znaleźć na stronie Oh Cat. Ale nie będę Was odsyłać. Myszy pochodzą z czeskich hodowli, które są kontrolowane, uśmiercenie następuje za pomocą niskiej temperatury. Czy to humanitarne? Powiem tak: nie ma żadnego w pełni humanitarnego sposobu na uśmiercenie zwierzęcia, które ma być przeznaczone do spożycia. Ale taki sposób, w przypadku tak małego organizmu jak dwudniowa mysz jest dobry. Niska temperatura uśmierci małą myszkę błyskawicznie. I należy też spojrzeć z innej perspektywy: kot, gdy poluje najpierw „bawi się” ofiarą, a dopiero potem ją uśmierca i zjada. Tu proces jest bardzo szybki. 

Reasumując: mimo że Milce puszki nie podeszły, to uważam, że jest to produkt godny uwagi i Wam go szczerze polecam! 

P.S.: Bawi się umieściłam w cudzysłowie, ponieważ kot nie robi tego dla zabawy, a po to by zmęczyć ofiarę i w łatwiejszy sposób móc ją zabić. Koty nie są bezdusznymi sadystami ;) 

Komentarze