Przejdź do głównej zawartości

Olej omega 3 Lunderland


Chciałabym Wam przedstawić recenzję oleju omega 3 marki Lunderland, który mam przyjemność testować w ramach Plebiscytu Sfinksy zgłoszonego przez Ekome. Osoby, które nas śledzą na Instagramie wiedzą, że zarówno kot jak i pies są u mnie na diecie BARF. A co to ma do rzeczy? Ano ma i to nie mało. Mianowicie kwasy omega 3 są suplementem obowiązkowym przy tym rodzaju diety u obu tych gatunków. Dlaczego? Aby zbilansować stosunek Ω3 do Ω6, gdyż tych drugich mamy (zarówno my, jak i nasze domowe pupile) nadpodaż w pożywieniu. Tu sobie mogę trochę poużywać jako zootechnik, bo... ta dysproporcja ma swoje źródło w hodowli zwierząt rzeźnych. Zamknęliśmy – my ludzie – zwierzęta gospodarskie w budynkach, zintensyfikowaliśmy hodowlę. Takie zwiększenie wydajności pociągnęło za sobą konieczność wprowadzenia zmian żywieniowych u zwierząt na nienaturalny dla nich. W warunkach naturalnych przeżuwacze latem wypasały się na trawie, a zimą jadły siano i to, co udało im się znaleźć pod śniegiem. Trzoda chlewna jest wszystkożerna, jada zarówno rośliny, jak i wygrzebuje sobie z ziemi różne organizmy zwierzęce, natomiast w hodowli intensywnej dostaje mieszanki paszowe na bazie roślinnej, drób również jest wszystkożerny, a w hodowli podobnie jak w przypadku świń żywiony jest roślinnie. Do tego dochodzi brak odpowiedniej dawki ruchu i inne czynniki. To wszystko powoduje, że zawartość kwasów omega 3 i 6 w ich mięśniach i tłuszczu jest zaburzona. Idąc dalej łańcuchem pokarmowym – następnie my i nasi czworonożni drapieżni podopieczni spożywamy takie mięso i również mamy zaburzoną podaż tychże kwasów. W związku z tym konieczne jest wyrównywanie tej dysproporcji poprzez suplementację kwasów omega 3, tak u zwierząt, jak i u nas. Z jakiego powodu ta odpowiednia proporcja jest taka ważna? Gdyż niedobór omega 3 wpływa na osłabienie odporności, sprzyja rozwojowi alergii, nadciśnienia i miażdżycy, czy osłabia pamięć. Natomiast nadmiar omega 6 sprzyja rozwojowi nowotworów.

Także cytując nasz zootechniczny „żarcik”: żywienie to odpowiedź na każde pytanie ;) 

Dobra, trochę się powyżywałam zootechnicznie to teraz wróćmy na ziemię, a raczej do oleju Lunderland. Jest produkowany z łososia hodowlanego i dzikich ryb łososiowatych. Tak jak pisałam wyżej, u zwierząt hodowlanych nie da się osiągnąć odpowiedniej proporcji kwasów omega 3 i 6, dlatego producent wykorzystuje również ryby dzikie (moja uwaga – lepiej gdyby używano tylko dzikich, oczywiście z zachowaniem zasad zrównoważonych połowów). Na stronie dystrybutora (Ekome) znajduje się informacja, że olej został poddany analizom laboratoryjnym uwzględniającym pełen skład kwasów tłuszczowych. Wynik takiej analizy jest udostępniony. Na stronie oraz na butelce znajdziecie również zalecane dawkowanie. Czy ono jest właściwe, nie mogę potwierdzić, bo to zależy od sposobu żywienia Waszych zwierząt oraz tego, jaka zawartość kwasów omega 3 i 6 jest w tym pożywieniu. Zakładam jednak, że dawka jest podana w taki sposób, aby była bezpieczna. Sama nie stosowałam się do zaleceń z opakowania, ponieważ przy samodzielnym układaniu dawek żywieniowych – a tego wymaga karmienie BARFem – stosuje się bilansowanie diety, czyli użycie poszczególnych składników w odpowiednich ilościach (wcale nie jest to takie trudne, jak się wydaje). Olej rozlewany jest do butelek z ciemnego szkła. Jest to ważne, gdyż należy go chronić przed promieniowaniem słonecznym i przechowywać w ciemnej szafce, a po otwarciu w lodówce. W zestawie otrzymałam również pompkę, która ułatwia dozowanie produktu. Zostały również dołączone próbki: smaczki z dorsza (Milka uznała, że są za twarde i tylko się nimi bawiła, natomiast Dante po zabawie chętnie je zjadał), suszona krew wołowa – no muszę o niej napisać kilka słów więcej niż tylko to, że była. Krew również jest niezbędnym suplementem przy BARFowaniu, stanowi źródło żelaza i innych cennych składników, nie będę się jednak rozpisywać teraz na ten temat. W każdym razie jeśli chodzi o krew, to na rynku do tej pory były dostępne: suszona hemoglobina wołowa i wieprzowa oraz suszone osocze wieprzowe, jako oddzielne produkty. Niby nie jest to jakiś większy problem, ale możliwość zakupu pełnej krwi jednak odejmuje nam ciutkę pracy i pozwala zaoszczędzić miejsce: nie musimy mieć dwóch produktów, czyli dwóch opakowań, które zajmują miejsce, mamy jedno. To dość istotne dla osób, które mają w domu mniej miejsca, bo poza krwią i olejem przy BARFie potrzebnych jest jeszcze kilka innych suplementów i gdy się to zbierze do kupy, to się okazuje, że potrzebujemy osobną szafkę na suple. W paczce znajdowała się jeszcze jedna próbka – mała fiolka olejku lawendowego. Lubię zapach lawendy, a olejek można wykorzystać w celach zdrowotnych, ale to podobnie jak krew, temat na inny wpis. 

Podsumowując, kwasy omega 3 są szalenie istotny w diecie i kociej i psiej i ludzkiej (i innych innych zwierząt). Biorąc pod uwagę, że Milka omegi 3 ma dostarczane w odpowiedniej ilości cały czas, nie mogę napisać, że zastosowanie w jej żywieniu oleju Lunderland odniosło jakiś spektakularny skutek w postaci poprawy wyglądu okrywy włosowej, czy zaniku dolegliwości typu łupież, gdyż ona nie ma problemów w tej materii – właśnie dzięki regularnemu podawaniu tychże kwasów. Może jeszcze słówko o wydajności – ja zużyłam niemal całą butelkę o pojemności 90ml do mieszanki BARF na 2 miesiące. Myślę, że to dobry wynik, ale jeśli ktoś robi mieszanki na dłuższy okres lub dla większej ilości kotów, lub ma poza kotem/kotami w domu również psy, to polecam wziąć od razu większą butelkę :D

Komentarze