Przejdź do głównej zawartości

Recenzja żwirku Benty Sandy


Tym razem przychodzę z recenzją żwirku bentonitowego Benty Sandy. Do testów wybrałam wersję bezzapachową, ponieważ Milka nigdy nie korzystała ze żwirków zapachowych, bałam się więc, że jej nie podpasuje. Inni ambasadorzy Plebiscytu Sfinksy testują również zapachowe, więc jeśli jesteście ciekawi jak się te sprawuję to odsyłam :)

Żwirek ten jest pakowany w 10l opakowania, czyli takie akurat na zapełnienie kuwety. Jest bardzo drobny i jest całkiem przyjemny w dotyku. Co mam na myśli? To, że nie jest ostry, nie ma więc obaw, że będzie drażnił delikatne kocie opuszki. Bardzo ładnie się on zbryla i jest wydajny. U nas jeden worek wystarczył na nieco ponad miesiąc, a kto czyta nasze teksty, ten wie, że Milka lubi mieć bardzo dużo żwirku w kuwecie.

W kwestii zbrylania – moim zdaniem bryłki są dość duże. Nie wiem jednak czy to kwestia tego konkretnego żwirku czy cecha wspólna wszystkich żwirków bentonitowych, ponieważ nie mam w tym typie żwirków doświadczenia.

A co z kuwetowymi zapachami? Żwirek bez problemu pochłania zapachy kociej toalety. Należy jednak pamiętać, że na zapachy z kuwety wpływ ma nie tylko zdolność ich absorpcji przez żwirek, ale również jakość pokarmu podawanego kotu. Najprościej mówiąc: im gorsze żywienie tym gorsze zapachy i wtedy nawet najlepszy, zapachowy i super pochłaniający żwirek na nic się zda. I ucierpi wtedy na tym nie tylko nasz nos, ale przede wszystkim kocie zdrowie.

Jest jeden minus żwirku Benty Sandy jaki zauważyłam. Pylenie. Ze wszystkich żwirków jakie dotychczas w życiu miałyśmy z Milką okazję używać, a właściwie to ona używała, ten pyli najmocniej. Ale jak już pisałam – nie mam doświadczenia w żwirkach bentonitowych, w związku z tym ciężko mi określić czy to pylenie jest bardzo duże czy w normie dla tego typu żwirku. Milka nie dostawała ataków kichania przy kopaniu w nim, więc źle nie jest. Ze względu na to, że żwirek jest bardzo drobny to łatwo się on wysypuje za kuwetę. My używamy kuwety kryte i wycieraczkę przed kuwetę, jednak Milka to taka zawzięta koparka, że trochę go poza nią wysypywała. To jednak kwestia osobnicza. Taka mi się trafiła kicia co jakby mogła to by tunel do Chin wykopała ;) Więc jeśli Wasze mruczki kopią z nieco mniejszym zapałem to nie powinien Was ten problem dotyczyć. Do futra i łapek żwirek się nie przyczepia.

Podsumowując jestem zadowolona z użytkowania tego żwirku, Milka chyba też, bo jak tylko postawiłam jej kuwetę z nim to od razu poszła załatwić tam swoje sprawy (a miała też drugą kuwetę, więc to nie kwestia, że ją nagle pogoniło do kuwety ;) ).

Komentarze